poniedziałek, 6 sierpnia 2012

po długiej ciszy

Nie pisałam długo. Nie miałam chęci do pisania. Nie do tego tematu, o którym tutaj piszę. W kilku słowach tylko dodam, co przez ten czas miało miejsce i jak to wygląda wszystko w praktyce.

Ujmijmy to tak: Ani policja, ani prokuratura, ani sądy w naszym kraju nie działają nazbyt szybko. Każdy ma swoje, narzucone przepisami terminy, i wydaje mi się, że każdy zwleka z załatwianiem własnych spraw służbowych, aż do czasu kiedy przypili go widmo upływającego terminu.

A więc sprawa została założona w maju. W czerwcu odbyły się przesłuchania. Teraz sąd przy udziale policji wymienia sobie listy z kliniką jedną o 200 km oddaloną, czy można przesłuchać epileptyka, czy nie. W tym przypadku nie, ale to moje obiektywne zdanie i psycholog zapewne by to potwierdził, ale sąd wie lepiej i lepiej się zna na psychice i na medycynie również i sąd sobie życzy.

Drogi sądzie, gdyby Pan Hrabia miał kaprys nas pozabijać, to zanim Wysoki sądzie ruszysz dupę ze stołka i się w nią podrapiesz, zastanowiwszy się uprzednio, czy życzysz się sobie podrapać w lewy, czy też w prawy półdupek, on dawno by to zrobił. Dzięki szybkości pracy jaśnie sądu, i jego zachcianek, nadal psychopata rulez trwa. Nie mam złudzeń, że nawet jeżeli go zabiorą na odwyk, wszystko się skończy. Nie, nic się nie skończy, bo jedyny koniec jaki jest możliwy, aby rozwiązać ten problem, to koniec Pana Hrabiego i naprawdę, innej możliwości realnej nie ma. Owszem, teoretycznych jest wiele, ale praktyka nie pokrywa się z teorią zbyt często, a jeszcze rzadziej kiedy idzie o zwyczajne życie.

Inną rzeczą, o której chciałam tu napisać, jest to, że dopiero teraz uzmysławiam sobie do jakiego stopnia jestem osobą dysfunkcyjną społecznie. Nie miałam o tym pojęcia. Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo nie umiem poprawnie interpretować zdarzeń, jak spaczone mam rozpoznawanie relacji międzyludzkich i jak niewiele z przesyłanych bodźców odbieram i rozróżniam. Na dobrą sprawę tylko 1/3 informacji z otoczenia jest przeze mnie poprawnie interpretowana. Właśnie chyba to jest najlepszą odpowiedzią, na moje własne życiowe dylematy. Nigdy nie ułożę sobie życia, bo tego nie umiem. Nie umiem rozpoznać normalnych relacji, gdyż znam tylko te, które obarczone są różnorodnymi dysfunkcjami i zaburzeniami. W tych niepoprawnych umiem się odnaleźć, te znam i umiem rozpoznać. To one są dla mnie normalne. Więc świat ‘Normalnych” ludzi jest dla mnie obcym, niezrozumiałym światem. Chyba lepiej było mi bez tej świadomości. Teraz mam jeszcze mniejszą ochotę wychodzić między ludzi, a już zupełnie żadnej na poznawanie nowych osób w realnej, wielowymiarowej przestrzeni, bo wiąże się z tym zbyt wiele sygnałów, których nie dostrzegam lub nie umiem zinterpretować, gdyż nie pasują do wzorców jakie znam – są mi obce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz