sobota, 22 września 2012

21

Miałam napisać o Kasi Figurze. Cały długi post już prawie przelałam na ekran. Jednak, nim to zrobiłam, zatrzymałam się i pomyślałam sobie, że nie mnie oceniać w jaki sposób każda osoba wypowiada się o swoim życiu. Nie moja to sprawa. Wiem, że o znęcaniu się nad bliskimi, bez względu, czy bierze w tym udział alkohol, czy nie, należy mówić głośno. Głośno i wyraźnie. Tylko w ten sposób można, z czasem, zmienić cokolwiek.

Spokojny wieczór o zapachu czekoladowego ciasta ze śliwkami. Każdy powinien być taki, a nie tylko ten, i nie w taki sposób, w jaki jest.

Brakuje mi cierpliwości do Pani Prokurator. Nie mogę jej złapać na telefon, a nie mam już urlopu na stanie, żeby podjąć próbę dopadnięcia jej fizycznie. Sprawa nasza nadal błąka się od biurka, do biurka. Najdłużej leży na biurku Pani Prokurator, która wymyśla różne dziwne i zbędne rzeczy, które tylko przeciągają sprawę w czasie... zupełnie jak gdyby trzymała stronę oprawcy... boję się nawet zastanawiać o co tutaj chodzi, i kto jest kim, i dlaczego tak jest...

Już zaraz będzie rok od kiedy wszystko się zaczęło. Już zaraz, niemal za kilka minut, a sprawa nadal jest w martwym punkcie biurokracji. Zastanawiam się, czy sprawa Pani Figury? Czy jaśnie pan hrabia będzie kolejnym Maciejem D., a będzie, bo pierwszy wyrok zawsze zapada w zawieszeniu..., czy może kilka medialnych, mniej lub bardziej prawdziwych spraw, da tym głębiom politycznym do myślenia i zmienią w tym koślawym prawie cokolwiek? Czy uda mi się tego spokojnie doczekać? Nie sądzę... myślę, że wręcz przeciwnie, że będzie coraz więcej takich popołudni jak dzisiejsze, gdzie mój 16-latek sam podejmuje decyzję i sam dzwoni i wzywa interwencję. Ma 16 lat i może to zrobić, a ja nie mam prawa mu tego zabraniać. Już nie.